rozum rozum
1459
BLOG

I nikt nas nie przekona...

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 35

 Porażka wyborcza PiS tłumaczona jest przez publicystów na rozmaite sposoby. Począwszy od tych racjonalnych do zupełnie fantastycznych. W tych drugich przodują – co nie dziwi – publicyści określający samych siebie kwalifikatorem: „prawicowi”.

 
W najnowszym nr „Uważam Rze” główni publicyści ramię w ramię perorują, że co prawda PiS popełnił błędy, ale i tak główna wina spoczywa na społeczeństwie, które nic nie zrozumiało z katastrofy smoleńskiej, z beznadziejnych rządów Tuska i z szeregu afer. To społeczeństwo nie pojęło również czym w istocie jest prawdziwy patriotyzm – prawdziwy, ergo romantyczno-towiański zatopiony w mętnym rosole z mgły. Nic to, że partia Kaczyńskiego nie ma nic do zaoferowania temu społeczeństwu, poza średniowiecznymi obrazami raju na ziemi i socjalistycznej równości oburzonych młokosów niepojmujących podstawowych prawideł matematyki.  Wiodący publicyści nadal widzą w Jarosławie króla Polski – pół mesjasza, co prawda nieco podupadłego na formie, ale wciąż kierującego okrętem – cóż, że ku skałom i mieliznom (zarówno politycznym, jaki i intelektualnym).  
 
Druga kwestia – Budapeszt w Warszawie. Nie wiem, czy to wina wszędobylskiego wirusa, czy po prostu dyskursywna płycizna dyktuje wzorować się na Viktorze Orbanie, który co prawda odsunął socjalistów od władzy, ale jął nacjonalizować, ograniczać swobodę prasy, a same Węgry wcale nie są przodownikiem na niwie gospodarczej i ekonomicznej. W polskim wydaniu ów „Budapeszt” charakteryzowałyby pakiety stymulacyjne, wzmocnienie związków zawodowych, kolejne podatki (np. drożyźniany) i wbicie państwa w wieloletni proces czynienia z życia zwykłego człowieka pochodu arcymistycznego – na skraj obłędu. Chyba, że prezesowi chodziło, o to, żeby przenieść z Budapesztu do Warszawy tamtejszy festiwal filmowy?
 
Kwestia trzecia – strach Polaków przed wojną. Publicyści „prawicowi” sugerują, iż społeczeństwo woli Tuska ponieważ – pisząc w skrócie – klęczy on przed tronami: rosyjskim i niemieckim. Otóż jeśli Tusk klęczy, to Kaczyńscy, co prawda  tupali i krzyczeli, ale na leżąco. Nikt bowiem nie wskazał jak dotąd jednego konkretnego sukcesu słusznie minionych rządów w polityce międzynarodowej. Redaktorzy nie potrafią przyjąć do wiadomości, iż społeczeństwo mogło dokonać wyboru racjonalnego (po prostu) niewyzbywający się przy tym swego patriotyzmu, który jest im pośrednio odbierany przez innych patriotów (powstańczo-martyrologiczno-romantycznych) wyrastających z paradygmatu Polaka umierającego za swój kraj, za Boga zdradzonego o świcie i honor odebrany przez zaprzańców. Takie widzenie świata musi ograniczać pole widzenia i przestrzeń do wyciągania logicznych wniosków z dosyć prostych wydarzeń.
 
Kwestia ostania – poboczna (krzyżowa). Ilekroć pojawia się dyskurs o obecności instytucji religijnych w państwie, to zawsze jest to temat zastępczy (marginalny). O ile mnie umysł nie okłamuje w demokracji (nawet kulawej) jałowość dyskusji pojawia się przede wszystkim ze względu na wyzucie interlokutorów ze zdolności logicznego i chłodnego rozważania. Jeżeli w Polsce powinien panować przyjazny rozdźwięk pomiędzy państwem a Kościołem – a tak stanowi konstytucja – to jest oczywistym, iż instytucje publiczne winny być wolne do emblematów i przedmiotów kultu religijnego, tak jak kościoły od przedmiotów kultu partyjnego. Moje stanowisko podziela wielu wierzących- sądzą, iż jest to logiczne i nikt w ten sposób nie atakuje religii. Równie logiczne jest to, że religii winno uczyć się w kościołach, a nie w szkołach. Jeśli rodzice chcą, by ich dziecko uczęszczało na religię, to proszę bardzo, za rączkę i na katechezę. Nie ma żadnego powodu, by z pieniędzy podatników (wszystkich) dokonywać sporych przelewów na konta Kościoła.
 
Pozdrawiam.     
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka